MAPY.CZ najpopularniejsza aplikacja nawigacyjna.

Przedostatni etap trasy Białystok – Rybnik, 1650 km, lipiec / sierpień 2022.
MAPY.CZ
Swoją popularność zyskała nie bez powodu, popularność jednak nie oznacza że aplikacja mapy.cz jest rozwiązaniem idealnym, i działa bez zarzutu… jest wręcz przeciwnie…
W tym artykule zwracamy Waszą uwagę na te „zachowania” mapy.cz, które mogą mogą Wam popsuć przyjemność z wyprawy rowerowej, a często sprawić że czas przejazdu się wydłuży, kilkakrotnie w ciągu dnia będziecie musieli korygować trasę, przeliczycie się z siłami / energią w akumulatorze…itd…itd…
By informacje zawarte w tym artykule były dla Was łatwiejsze do przeanalizowania, posłużę się przykładem z rzeczywiście zrealizowanej trasy z Szczawnicy do Makowa Podhalańskiego.
Trudna ocena przewyższeń.
Zaczniemy od opisu mankamentu mapy.cz, z którego praktyczną stroną zderzyłem się na ostatnim etapie trasy z Białegostoku, przez Rzeszów, a następnie przez Pieniny, do Rybnika.
Zobaczcie sami…
Na zdjęciu jest krzywa wysokości odcinka z Szczawnicy do Makowa Podhalańskiego, 85km trasy. „Profil wysokościowy” znajdziecie w aplikacji przewijając do doły ekran, który się otwiera po zapisaniu lub wybraniu wcześniej zapisanej trasy. Piszę o tym, ponieważ znam sporo osób, które mimo użytkowania mapy.cz przez kilka lat, nie wiedziały że dla każdej trasy jest dostępny profil wysokościowy.
Jednak to, że jest dostępny w aplikacji, nie oznacza że unikniemy błędu przy szacowaniu swoich sił i możliwości…
Dlaczego?
Ponieważ mapy.cz generując profil wysokościowy, nie umieszczają na wykresie osi Y, czyli skalowania „w pionie”…. co sprawia, ze nawet tak wymagająca trasa wydaje się jakbyśmy nie musieli się liczyć z stromymi podjazdami i zjazdami, a w praktyce nawet mając baterię 2000Wh i dobre hamulce, otarłem się o granicę pojemności baterii, i przegrzewanie tarcz hamulcowych na zjazdach…

Wykres „profil wysokościowy” z aplikacji mapy.cz – bardzo trudna ocena rzeczywistego stopnia trudności trasy.

Wykres profilu wysokości z trasy Szczawnica – Maków Podhalański, z aplikacji Garmin Conect, trasa zarejestrowana przez Garmin Fenix 6.
Prawidłowy wykres profilu wysokościowego trasy.
Zobaczcie wykres wysokości, już zarejestrowany „live” przez Garmina..
Tak! to jest krzywa wysokości z dokładnie tej samej trasy… Wybranie się z zamiarem pokonania tego odcinka na rowerze z baterią 1200 Wh, raczej nie zakończyłoby się sukcesem…
Na czym polega różnica ? Na tym, że wykresy wygenerowane przez profesjonalne urządzenia nawigacyjne, mają na wykresach obie osie niezbędne do „odnalezienia się” w przestrzeni i czasie… Na grafice, po lewej widzicie rzeczywiste wysokości nad poziomem morza, a na dole szczegółowy czas jazdy w minutach.
Najtrudniejsza ze sztuk - właściwa ocena swoich możliwości...
Dodatkowo, np Garmin Conect ( współpracujący z zegarkiem Garmin Fenix), pozwala zoomować kazdy fragment wykresu, zaznaczać interesujący nas fragment, i pokazuje jakie przewyższenie jest na odcinku, który przejeżdżamy np w ciągu 25 minut, tak ja na wykresie z załączonej grafiki. 223 metry w ciągu 25 minut, a to baaaardzo dużo.

Zoomowanie wykresu z Garmin Conect poszczególnych odcinków trasy ujawnia rzeczywistą skalę trudności, z jakimi się musimy zmierzyć na trasie.

Analiza stromości zjazdów – Garmin Conect + Garmin Fenix 6.
ciąg dalszy...
Analizujmy dalej trasę, której profil wysokościowy z aplikacji mapy.cz nie wróżył dużych trudności w jej pokonaniu.
Profil wysokościowy zjazdu, który był zaraz po wdrapaniu się na wzniesienie z poprzedniej grafiki, ujawnia, że jeden z wielu następujących po sobie odcinków zjazdowych ( na przemiennie z podjazdami), wymaga kilku minut ciągłego bardzo mocnego hamowania, w praktyce bez większych możliwości wykorzystania hamowania silnikiem ( hamowanie regeneracyjne z odzyskiem energii), z powodu konieczności wychłodzenia silnika ( podczas hamowania regeneracyjnego nagrzewa się podobnie jak podczas stromych podjazdów),
i zbliżamy się do podsumowania..
Żeby nie przynudzać, ostatnia grafika z profilem wyskościowym z tej samej przykładowej trasy, zjazd już do Rabki Zdrój, gdzie planowałem zakończyć ten etap trasy.
I tutaj czas na wstępne podsumowania całego artykułu:
Wyruszyłem z Szczawnicy z zamiarem dotarcia tylko do Rabki Zdrój, więc mimo napotkania na trasie bardzo stromych i długich podjazdów, nie oszczędzałem energii, tym bardziej że nie bardzo były pod oszczędzanie warunki… Znaczną część trasy zaplanowałem mocno obciążonymi ruchem samochodowym odcinkami dróg krajowych 969 i 47. By nie tamować zbytnio ruchy swoją obecnością przy prawej krawędzi jezdni ( praktycznie brak pobocza), „cisłem” na trybach 4 i 5 w ogóle nie zwracając uwagi na spożycie energii przez 1500 Watowy silnik w mojej wyprawowej Carpatii, i to by nie miało znaczenia przy jej zasięgu, gdyby nie to, że okazało się że w Rabce nie sposób zorganizować noclegu… I tu pojawia się kolejne zjawisko towarzyszące wyprawom rowerowym, z którym mieliście, lub będziecie mieć do czynienia – absolutnej wyższości planowania noclegów na polach namiotowych, zamiast na przykład w agroturystykach.

Krzywa wysokości, zjazd do Rabki od strony Nowego Targu, przez Rdzawkę.

CARPATIA w swoim żywiole i „środowisku naturalnym”… odcinki po 100 i więcej kilometrów tras mieszanych, leśnych, szutrowych i polnych, z przyczepą o wadze 30kg, podczas wyprawy – 1700km z Białegostoku do Rybnika.
Czas na wnioski.
Niestety, w Rabce pola namiotowego czy typowego Campingu nie ma, a właściciele obiektów agroturystycznych, czy pensjonatów, bardzo niechętnie wynajmują pokój na jedną noc jednej osobie…
Więc byłem zmuszony ruszyć w dalszą drogę, do Makowa Podhalańskiego, na Camping Jazy, który zresztą wkrótce zaprezentujemy w dziale ” Campingi przyjazne rowerzystom”.
By zakończyć ten etap wyprawy, musiałem jeszcze dokręcić kolejne 30km w warunkach podgórskich. Udało się dotrzeć do nowo wyznaczonego celu ( Camping Jazy w Makowie Podhalańskim), mimo że wcześniejszym zamiarem było biwakowanie w Rabce, na energii która pozostała po odcinku Szczawnica – Rabka. Ale zawdzięczam to bardzo dużej pojemności baterii w rowerze typowo wyprawowym ( i skrajnie ekonomicznemu napędowi).
Do czego zmierzam:
Zachowajcie dużą ostrożność przy planowaniu tras w rejonach podgórskich, choć możecie się dać zaskoczyć nawet na odcinkach Green Vello na Mazurach czy Podlasiu.
Mimo że aplikacja mapy,cz jest bardzo użyteczna, w wielu przypadkach konieczna jest bardzo szczegółowa analiza trasy, i to przed wyruszeniem w nią, a nie po jej zakończeniu…
Analiza stopnia trudności trasy na podstawie mapy.
I w tym miejscu przechodzimy do kluczowego pytania: czy na podstawie informacji, które są dostępny w mapy.cz, jesteśmy w stanie zapoznać się z rzeczywistym poziomem trudności zaplanowanej trasy.
Odpowiedź brzmi: TAK, jednak jest do tego potrzebne sporo pracy, no i elementarna wiedza, „jak działa mapa”.
Otóż jak każda mapa fizyczna, tak mapy w mapy.cz ( włączone mapy turystyczne), ma naniesione linie poziomic, czyli linie łączące miejsca o tej samej wysokości. Jak to wykorzystać ?
Przyjrzyjcie się grafice – trasa w tym przypadku już przez góry, Pieniny, odcinek znad Jeziora Rożnowskiego do Szczawnicy. Zauważycie linie oznaczone wysokościami 750m i 800 metrów. By ocenić na jakim dystansie będziecie się musieli zmierzyć z przewyższeniem 50 metrów, możecie wykorzystać bardzo przydatną w mapy.cz funkcję. By zobaczyć odległość dzielącą dwa punkty ( w linii prostej), wystarczy że dotkniecie dwoma palcami jednocześnie ekrany w odpowiednich miejscach na mapie. Jakie informacje możemy wyciągnąć na zamieszczonym przykładzie – że różnica wysokości 50metrów, w tym przypadku jest na dystansie około 170 metrów, a to oznacza nachylenie rzędu 30% stopni, a na tak nachylonym odcinku drogi górskiej ( kamienie), jechać się po prostu nie da, zwłaszcza ciągnąc 30kg szpeju na przyczepie. Nie oznacza to bynajmniej że musicie zrezygnować z takiego odcinka trasy, czy zaplanować go inaczej, chodzi tylko o to, że będziecie mieli świadomość z czym się musicie na takiej trasie liczyć.

Analiza trasy na podstawie linii – poziomic, jakie są na mapach turystycznych w aplikacji mapy.cz

Carpatia na górskim odcinku trasy przez szczyty Pienin.
Takie trasy też mogą być atrakcyjne
Czy żałuję puszczenia się w trasę, na której przez godzinę wpychałem rower na wysokość prawie 1000 metrów, a potem przez godzinę go sprowadzałem kamienistą drogą przez góry? Zdecydowanie nie, widoki były warte każdej kropli poty i każdego elektrona ładowanego w silnik, który robił 99% roboty wciągając pod górę rower, przyczepę i po części mnie, wiszącego na kierownicy.
Jak to wyglądało w praktyce: nachylenia drogi było takie, że nawet stojąc na dwóch zablokowanych hamulcach, rower miał skłonność do zsuwania się na zablokowanych kołach, ruszenie z miejsca bez użycia napędu było absolutnie nierealne, każdy metr został pokonany z manetką przekręconą do oporu na trybie „1”, silnik potrzebował ciągle 300- 500 wat mocy, bo wciągać rower z przyczepą. Przedarcie się przez szczyt byłoby niemożliwe bez funkcji sterowania napędu manetką, no i oczywiście mocy napędu z silnikiem wolnooborotowym 1500 Wat.
Dlaczego do analizy funkcjonalności aplikacji mapy.cz dokładam takie przykłady i opisy? By pomóc przyszłym i obecnym użytkownikom rowerów elektrycznych w ocenie możliwości ich rowerów. Carpatia by „przejechać” odcinek około 3km na szczyt wzniesienia o wysokości około 900 m.npm, potrzebowała około 500Wh energii ( przypominam że mowa tu o prowadzeniu roweru). 500 Wh, to akurat pojemność całej baterii w przeciętnym rowerze „sklepowym”, lub niecała połowa dużej baterii bidonowej, a mowa o około 3km trasy… Przełóżcie to sobie teraz na marketingowe deklaracje sprzedawców rowerów, twierdzących że na rowerze z baterią 480 Wh przejedziecie DO 100km.
C.D.N….